środa, 6 sierpnia 2014

Jak to wszystko się zaczęło...

Był mglisty poranek, na świat przyszły 2 małe lwiątka. Byłam to ja i moja siostrzyczka. Ja miałam fioletową sierść i ciemną grzywkę, a moja siostra brązową sierść i też ciemną grzywkę. Rodzice wybierali nam imiona - ja jestem Mahewa*, a siostra Bahari*. Miesiąc po urodzeniu nasz tata zginął. Bardzo to przeżywaliśmy. Kilka tygodni później mama poznała bardzo miłego lwa w jej wieku i z nim były 2 małe lwy - chłopczyk i dziewczynka. Lwiczka miała na imię Matumaini*, a lew Furaha*. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy z nimi. Mieszkaliśmy razem, i bardzo dobrze nam się żyło. Pewnej nocy mama z tym lwem zaginęli...
*Mahewa - Muzyka
Bahari - Morze
Matumaini - Nadzieja
Furaha - Radość
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Mam nadzieję że się podoba. Trochę krótka notka bo dopiero zaczynam. Kartyna nie może teraz pisać, więc ja napiszę jeszcze kolejną :)
Pozdrawiam ^^

2 komentarze:

  1. Hu hu hu :P Widzę, że założyłaś bloga o Mahewie :) Bardzo mi się podoba ♥ Pozdroo :**

    OdpowiedzUsuń